Najnowszy post

Nielegalne składowisko odpadów przy Gliniance. "Codziennie przyjeżdżają i wyrzucają śmieci"

Od dłuższego czasu w okolicach przygodzickiej „Glinianki” narasta problem nielegalnego składowania gruzu oraz śmieci, co pokazują najnowsze zdjęcia nadesłane do nas przez Tomasza. Kupa zanieczyszczeń po remoncie domu jest coraz większa, a problem będzie narastać - głównie przez naszą mentalność.

Pisklęta wyrzucone z gniazda przez samca! [WIDEO]

Po akcji ratowniczej ornitolodzy czekali na przybycie bociana. Trwało to kilkanaście minut, ale to co się stało kiedy Dziedzic przyleciał do gniazda, nie śniło się nikomu. Oto relacja Pawła Dolaty:

Niestety, kilkanaście minut po zakończeniu naszej akcji, do gniazda wrócił nieobecny od rana (prawie 10 godzin) samiec i odrzucił na brzeg gniazda oba pisklęta. Poinformowani przez informującą mnie na bieżąco telefonicznie Justynę Jendras z PwG OTOP, wróciliśmy niezwłocznie podnośnikiem do gniazda. Niestety, oba pisklęta były martwe. Nie wiadomo jednak, czy nie były one już w czasie przylotu ojca tak przemoknięte i słabe (nie wydające głosów kontaktowych), że samiec chciał wyrzucić je z gniazda, jak to robią często rodzice z osłabionymi lub chorymi młodymi.

Zachowanie samca z gniazda w Przygodzicach jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe: 
1) zaobrączkowaliśmy w ramach prac PwG OTOP, za zgodą Ministra Środowiska i pod nadzorem naukowym Stacji Ornitologicznej Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku, w latach 1994-2009 ok. 2700 piskląt bocianów białych w gniazdach i nigdy rodzic ich nie zaatakował (zdecydowana większość gniazd jest pod dokładną obserwacją mieszkających w pobliżu gospodarzy, ponadto większość sprawdzamy lornetkami w połowie lipca, liczba młodych jest w ok. 98 % taka jak obrączkowanych);

2) podobne akcje ratunkowe też nie powodowały agresji rodziców, np. już pod kamerą w Przygodzicach, czy w Myjach gm. Ostrzeszów w czerwcu ub. rokuwww.pwg.otop.org.pl - tam sytuacja była bardzo podobna jak dziś w Przygodzicach: w gnieździe były 3 pisklęta: dwa bardzo przemoczone, leżące w kałuży wody, a najmniejszy martwy. Po osuszeniu dwójki piskląt, zostały one przeze mnie umieszczone w świeżej wyściółce i dzięki temu przeżyły, po krótkim czasie rodzic wrócił je ogrzewać, po czym normalnie dorosły do wylotu.

Za pomoc w akcji dziękuję wymienionym strażakom, a także służącym mi na bieżąco informacjami telefonicznymi o sytuacji w gnieździe: Justynie Jendras, Wojtkowi Kaźmierczakowi i Evie Stets z PwG OTOP, a także jednemu z forumowiczów o nicku (jeśli dobrze zrozumiałem) „fran60”.


Komentarze

Jesteśmy też na Instagramie