|
fot. portal wlkp24.info |
Pan Stanisław Noskowicz z OSP Czarnylas jechał dziś rano do Ostrowa zatankować wóz strażacki GBA. I dobrze, że na uzupełnienie baku w pojeździe wybrał właśnie dzisiejszy poranek, bo po drodze najechał na wypadek pomiędzy Górecznikiem, a Przygodzicami. Doskonale ocenił zagrożenie, pomógł w wydostaniu z pojazdu półtoraczonego dziecka oraz 30-letniej kobiety, przygotował linię szybkiego natarcia w razie gdyby pojazd po czołowym zderzeniu zaczął płonąć. Po wszystkim zwinął potrzebny sprzęt i pojechał dalej. Nie czuje się bohaterem. - Zrobiłem to, co każdy by zrobił na moim miejscu - mówi nam Noskowicz. Historia opowiedziana przez druha mrozi krew w żyłach.
- Jechałem zatankować nasz GBA do Ostrowa Wielkopolskiego. W okolicach Górecznika zauważyłem tworzący się korek. Gdy się zatrzymałem, to przede mną były może 4 auta. Nagle zaczęli z nich wybiegać kierowcy - wtedy zorientowałem się, że to nie roboty drogowe, a wypadek - opowiada Noskowicz.
Strażak OSP Czarnylas włączył sygnalizacyjne światła i lewym pasem dojechał do miejsca czołowego zderzenia osobówki z ciężarówką. Już z wozu strażackiego widział uwięzioną w niebieskim aucie kobietę. Przez radio wezwał posiłki z Państwowej Straży Pożarnej w Ostrowie Wielkopolskim.
|
fot. PC, wlkp24.info |
- Każdy chciał coś pomóc, ale wszyscy stali i mówili, że nie ma zasięgu w tym miejscu i że nie mogą się dodzwonić nigdzie. Potrzebny był łom, żeby wydostać z pojazdu dziecko i poszkodowaną, bo drzwi się zakneblowały. Szybko poleciałem po niego do wozu. Nie chcieliśmy wybijać szyby, żeby nie skaleczyć dziecka. W końcu jakiemuś kierowcy udało się je wyciągnąć z pojazdu - relacjonuje strażak, który stał się jednocześnie kierownikiem początkowej akcji ratowniczej.
Nagle Stanisław Noskowicz zauważył, że spod maski zaczęło się dymić. Ktoś dopowiedział, że osobówka jest na gaz. Strażak odłączył akumulator, ale to nie dawało mu spokoju.
- Wysunąłem z wozu linię szybkiego natarcia, w razie gdyby nagle auto zaczęło się palić - mówi Noskowicz.
Kobieta wciąż była uwięziona w środku.
- "Jestem strażakiem z Kalisza" - usłyszałem po chwili - mówi dalej druh z OSP Czarnylas. - Zaproponowałem, że skoro mamy wyjąć kobietę z pojazdu, to trzeba jej założyć kołnierz. Poszkodowana stękała z bólu - mówi Noskowicz.
Dalej ratowanie życia przejęły już wezwane na miejsce służby. Najpierw pojawiła się karetka pogotowia oraz pierwsze wozy strażackie z PSP w Ostrowie Wielkopolskim.
- Moja akcja trwała 11 minut, bo właśnie po tym czasie przyjechały pierwsze wozy z Ostrowa. Wtedy zwinąłem wszystkie potrzebne narzędzia i pojechałem dalej, bo nie chciałem blokować miejsca - mówi Noskowicz.
Strażak spełnił swój obowiązek. Nie czuje się bohaterem.
- Auto zaczęło się dymić, byłem przygotowany na gaszenie. Pot ze mnie leciał ciurkami. Tego się nie da opisać. Niby człowiek jest strażakiem, ale w takich sytuacjach chce się wszystko zrobić jak najlepiej - mówi o tej krytycznej sytuacji
Noskowicz.
|
Stanisław Noskowicz, archiwum prywatne |
- Nie czuję się bohaterem. Miałem przy sobie potrzebny sprzęt. Ja po prostu zrobiłem to, co każdy by na moim miejscu zrobił - kwituje.
Mimo wszystko gratulujemy odwagi i zachowania zimnej krwi! Jak na prawdziwego strażaka przystało Pan Stanisław zapytał nas o stan kobiety poszkodowanej w wypadku. Niestety na razie lekarze określają go jako ciężki.
Brawo! Wzorowa postawa Panie Stanisławie :) Zachowanie godne strażaka z krwi i kości! Wczorajsza rozmowa płynęła prosto z serca. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńGratuluje Panie Stanisławie postawy. Ta Pani i jej dziecko mieli bardzo dużo szczęścia że w tym czasie Pan tam był. Nikt nie wie jak by się to mogło skończyć. Pozdrawiam I jeszcze raz gratuluje.
OdpowiedzUsuńPanie Stanisławie jest pan wielki,a serducho ma pan ogromne i niech pan nie będzie taki skromny, bo wielu by przejechało nie zatrzymując się.
OdpowiedzUsuńSerdecznie gratuluję postawy Panie Stanisławie , i pozdrawiam wszystkich druhów z OSP w Czarnymlesie. Alek Niedbał.
OdpowiedzUsuń